Тютчевиана

Cайт рабочей группы по изучению
творчества Ф. И. Тютчева

 

Ф. И. Тютчев
«Море и утес»

И бунтует, и клокочет,
Хлещет, свищет, и ревет,
И до звезд допрянуть хочет,
До незыблемых высот...
Ад ли, адская ли сила
Под клокочущим котлом
Огнь геенский разложила –
И пучину взворотила
И поставила вверх дном?

Волн неистовых прибоем
Беспрерывно вал морской
С ревом, свистом, визгом, воем
Бьет в утес береговой, –
Но, спокойный и надменный,
Дурью волн не обуян,
Неподвижный, неизменный,
Мирозданью современный,
Ты стоишь, наш великан!

И, озлобленные боем,
Как на приступ роковой,
Снова волны лезут с воем
На гранит громадный твой.
Но, о камень неизменный
Бурный натиск преломив,
Вал отбрызнул сокрушенный,
И клубится мутной пеной
Обессиленный порыв...

Стой же ты, утес могучий!
Обожди лишь час-другой –
Надоест волне гремучей
Воевать с твоей пятой...
Утомясь потехой злою,
Присмиреет вновь она –
И без вою, и без бою
Под гигантскою пятою
Вновь уляжется волна...

***

Перевод на английский язык.

Перевод на польский язык.

The Sea and the Cliff

Raging, seething,
lashing, whistling, roaring,
leaping for the skies,
the unassailable skies ...
Is it hell, some hellish force
beneath the boiling cauldron
churning up the deeps,
some hellish fire
turning the sea-world upside down?

Frenzied wave-onslaught ....
Nothing stops it, nothing can ...
Roars, whistles, screams, howls ...
Smashing cliffs along the coast ...
Peaceful, haughty,
unmoved by the clowning sea,
motionless, changeless,
born at creation, you stand, our titan!

Battle-maddened,
leaping into fateful struggle
waves come howling back
to beat against your granite face...
The changeless stone
dashes aside the noisy onslaught.
Scattered waters fall apart.
Impotent gusts fall grumbling away.

Stand, mighty cliff!
Just wait awhile.
The thundering waves will tire
of warring with your foot.
Exhausted by its spiteful game
the sea will be subdued.
Forget this howling affray.
Beneath the foot of the titan,
the waves will slink away.

Morze i granit

Ryczy, burzy się i kłębi,
Świszcze, bryzga, ciska fale,
Aż do gwiazd z przepastnej głębi
Z wyciem skoczyć chce zuchwale.
Piekło czy diabelska siła
W bulgocącym kotle wraca
Żar piekielny roznieciła
I do góry dnem rzuciła
Odmęt pienny od gorąca?

Wali tłuszcza fal zajadła
Chlustająca z dna otchłani,
Z gwizdem, świstem skał dopadła,
Wspina się na twardy granit.
Lecz u brzegu niezmieniony,
Szalem wód nie ogarnięty,
Nasz olbrzymie, w chwili onej
Hardy i nieporuszony,
Wznosisz się ponad odmęty!

Bojem rozwścieczone dzikim
Fale na twój głaz olbrzymi
Rwą, jak w szturm wyroczny, z rykiem,
Z łoskotami gromowymi.
Lecz ty piersią niezachwianą
Wstrzymasz napór ich burzliwy
I roztrzaskasz łeb bałwanom,
Aż się stoczą mętną pianą
Osłabione wód porywy.

Wznoś się, stój, olbrzymie skalny,
Trwaj niezłomnie wśród przestworzy!
Do twej stopy tryumfalnej
Jeszcze odmęt się ukorzy.
Sprzykrzy sobie wrzawę boju,
Kiedy klęski nań się zwalą,
Jeszcze ugnie głowę swoją
I ułoży się w spokoju
U twych nóg pokorną falą.

НаверхПерейти к началу страницы
 
  © Разработчики: Андрей Белов, Борис Орехов, 2006.
Контактный адрес: [email protected].